poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Epilog

Świerszcze, rozpoczynając swój poranny koncert, strzepywały z nóżek błękitny pyłek, skrzący się nienaturalnym światłem. Słońce jeszcze ani myślało wychylić się zza horyzontu, ale Przeznaczenie, z całą rodziną sobie podobnych, rozsiadło się przyjemnie tuż przy gorącym źródle. W milczeniu wskazało na wyświechtaną karteczkę leżącą na brzegu, pokrytą drobnymi literkami, zapisanymi równo niebieskim atramentem. Jego młodsza siostra, Nadzieja, matka siedzącego nieco dalej Głupstwa, westchnęła cichutko i sięgnęła po nią swoją smukłą dłonią.
- Leć – odczytała ledwie słyszalnym, perlistym głosem. – Leć, póki możesz...

Leć!
Póki możesz – woła Przeznaczenie
Kiedy tańca śmierci wreszcie znasz znaczenie
I jeśli nić tajemna, nić życia parszywa
Wciąż trwa przy tobie, jeszcze się nie zrywa.

Leć,
Pani moja, wpraw lud swój w zdumienie
Wiernym daj szacunek, zdrajcom – potępienie.
Niech miecz się dłużej w gęstwinie nie skrywa,
By wygrał silniejszy, nie zaś moc fałszywa.

Leć,
Królowo wojny, krwawe zatracenie,
I utwardź najczulsze nawet sumienie.
Gdy wszelkie żywota Śmierci dłoń rozrywa,
Usłysz ludzki głos, co cię nocą wzywa.

Leć!
Rozpocznij walkę, niech ognia płomienie
Stracą każdy naród, carstwo oraz plemię.
Lecz strzeż się pilnie – On również przybywa!
Odziany w czerń cię dziś do siebie wzywa.

Wierz mi, Błękicie, pani bólu i krwi,
Przewrót nadejdzie, a z nim nowe dni.

- Nudy, nudy i jeszcze raz nudy – ziewnął niespodziewanie Rozsądek. – No dalej, naprawdę wierzycie w tę przepowiednię?
Wśród zgromadzonych zapanował gwar, błękitna mgła unosząca się nad cieniami ich postaci zadrżała.
- Przeznaczenie ją napisało – szepnęła poważnie Nadzieja, obdarzając najbardziej racjonalnie myślącego spośród nich osobnika karcącym spojrzeniem. – Obserwowało ruchy świata przez wiele, wiele lat. Wnioski wyciągnęło, przepowiednię spisało.
- To nie zwykłe bajki, ono nie bawi się kosztem  ludzi, tak jak my – roześmiali się dwaj bracia, Zły i Dobry Los, wymawiając idealnie równo całe zdanie. Choć różnili się zasadniczo, cele i myśli mieli te same.
- Przeznaczenie przemyślało to dokładnie – dodał rzeczowo Dobry, trącając krewniaka łokciem. – Uspokój się... – szepnął, widząc, że ten wciąż chichocze, po czym zwrócił się ponownie do ogółu. – Teraz pozostaje nam zdecydować, czy osoba, którą nasz  szanowny mistrz obdarzył takim zaufaniem, jest tego godna!
Pluskająca się w wodzie postać o złotych warkoczach roześmiała się cicho i jakby z wyższością.
- Jakiś problem, Wiaro? – zapytał podchwytliwie Rozsądek. – Możemy wszystko przedyskutować. Podziel się wnioskami.
- Moi mili, poznałam tę dziewczynę tak dobrze jak nikt inny! Z wzajemnością zresztą – oznajmiła ona, wzruszając smukłymi ramionami.
Zaraz też rozpoczął się spór pomiędzy rzeczoną Wiarą a Nadzieją i Miłością o to, która z tych cnót jest najbliższa kobiecie obdarzonej przez Przeznaczenie tak ogromnym zaufaniem. Zresztą, samo Zaufanie również wtrąciło się do rozmowy, próbując uprzejmie objaśnić, że ono samo, osobiście i odpowiedzialnie, doradzało Przeznaczeniu w wyborze i że o pomyłce nie może być mowy. Rozsądek wymienił pełne  wzajemnego zrozumienia z Mądrością, która – pod postacią bladej, dystyngowanej pani – spoczywała na brzegu rzeki i milczała od samego początku, nieruchoma. Aż do teraz.
- Panowie, panie! – zaczęła dumnym głosem. – Dajcie spokój. Jestem z wami,  a i wybranki Przeznaczenia nie opuszczam. Zostawmy jednak trochę wyboru ludziom, nie odbierajmy im wolności. Niech przepowiednia stanie się naszym udziałem w tej sprawie, resztę oddajmy w ich ręce. Choć po części. Nie możemy wszystkiego zaplanować, czyż nie? Ta kobieta będzie niosła nowiny przez lasy, wioski i wszelkie krainy. Jeśli tylko wszyscy ją wspomożemy, nie zwątpi ani się nie zatrzyma. Jestem z nią! Całą sobą. Bądźcie i wy.
- No to może jej ten świstek odniosę, bo jeszcze zapomni... – burknął Rozsądek, szczerze znudzony patetyczną przemową Mądrości, którą miał do tej pory za sojuszniczkę, po czym schwycił kartkę z wierszem i oddalił się smętnie, raz po raz ziewając.
- A z tym chłopakiem to co? – podchwycił nagle Los. – Strasznie go nie lubię, ale wiecie...
- Chcielibyście pewnie, żebym pozwoliła mu bez większych przeszkód odbić królestwo? – parsknęła Mądrość, pocierając czoło z zażenowaniem. – Och, nie. Przeznaczenie zaplanowało wszystko zupełnie inaczej!

*

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ


*                 *


Ostatnie minuty znamienitego pierwszego kwietnia, jak wiadomo: prima aprilis, ale nie - to nie jest żart. Naprawdę dobrnęłam do końca. Poniekąd, jak widać, bo mam jeszcze plan dokończyć to cudeńko w kolejnej części, która - mam nadzieję - będzie lepsza.
Teraz powinno się zrobić tak patetycznie i wzniośle, nie? Spróbuję nie przynudzać, ale podziękować Wam, zacny ludu, trzeba.
Noo... Winnam teraz też powymieniać zasłużonych z imienia i nazwiska, tudzież z nicku, nie? Ale tego nie uczynię.
Bo dziękuję WSZYSTKIM, którzy choć raz odwiedzili tego bloga, albo choć raz zerknęli na tekst w wersji papierowej. Wiedzcie, że gdyby nie Wy, nie napisałabym chyba nic. A już na pewno nie dokończyłabym opowieści, która, bądź co bądź, jest pierwszą z napisanych przeze mnie, posiadającą epilog. Dziwne, ale piękne uczucie, tak sobie dokończyć historię.
Dziękuję za komentarze, za wsparcie, za kopy w tyłek, za motywację, za zauważanie błędów i nieścisłości. Ogółem - za pomaganie mi w dążeniu do perfekcji, której to zapewne nigdy nie osiągnę, ale miło jest widzieć, że zbliżyłam się do niej choć o krok.
Dziękuję też za inspiracje. Tutaj powinnam skłonić się grzecznie w stronę ludzi, których co niedziela spotykam w kościele, bo biedne, nieświadome mych niecnych planów istoty stają się często głównym źródłem moich pomysłów.
Dziękuję tym, którzy wytrwali do końca. Jestem wam wdzięczna i, mam nadzieję, Wy o tym wiecie.

Ale przede wszystkim chcę podziękować mojej Fandżutsu. Miało być bez imion, nazwisk i nicków, tak, wiem - i jest! Dziękuję za to, że byłaś moją muzą, moim natchnieniem, grzybem i rysownikiem, bo, choć Gofer wciąż tkwi u ciebie na dysku, Teofil i Reynevan zajmują honorowe miejsce w mojej rameczce na ścianie. No i przede wszystkim dzięki ci za to, że zawsze i wszędzie mogłam na twoją zacną osóbkę liczyć.

Ogółem to muczos gracjas i alleluja! Jeszcze się zobaczymy :)
Aż mi się nasuwają słowa, które były pierwszym hasłem tego bloga. Dawno, dawno temu na Onecie. Słowa Obiektu 16, tudzież Claya Kaczmarka, postaci barwnej i trudnej do zapomnienia.

The end is just the beginning.

34 komentarze:

  1. O Boże, Siostro... Twój epilog jest... jest... ee... przepraszam, ale najbardziej pasujący mi epitet to MAGICZNY! *u* Wiem, że brzmi trochę głupio i przereklamowanie, ale to takie moje pierwsze wrażenie. Taki klimat wzniosły i tajemniczy, świeży i w ogóle. Czułam się trochę jak przy czytaniu tekstów mitologicznych; wiesz Grecja i te sprawy (ale ja lubię mity jakby co! :P). Jasność, wszystko jakby PONAD całą resztą i... bóstwa? Tak? Czy jedna wielka przenośnia? Bo przełożenie cech ludzkich na twory, obserwujące wszystkie wydarzenia świata z góry, STRASZNIE, STRASZNIE, STRASZNIE mi się podoba! W ogóle kocham takie zawiłe interpretacje i nutkę niepewności! Hue, hue. Jak zobaczyłam krótki opis Mądrości automatycznie stanęła mi przed oczami Galadriela… Ale tak potwornie mi pasowała… xD
    „Królowo wojny, krwawe zatracenie, utwardź najczulsze nawet sumienie”~~ Po pierwsze przepowiednię czytałam z zaciszem na mordzie z cztery razy. Ja chcę więcej wierszy! Idzia jest poetką… Jak sytuacja się złagodzi, dziewczę dojdzie do siebie to niech walnie coś twórczego pod wpływem nagłej weny, albo jakiś tajemniczy tekścior, wywołany przez nawałnicę wspomnień, jakiejś magii, albo innego idziowego odlotu. Znaczy nie namawiam żeby biedaczka coś brała!
    Iiiiiii… I… Jestem… Poczułam się tak autentycznie wzruszona jak czytałam to podziękowanie… Cieszę się, że mogłam jakoś pomóc i nawenić, chociaż czasami to było takie… po prostu bezwiedne? xD Za Gofra przepraszam, że się z nim tak męczę, ale ja już sama zwątpiłam czy go w ogóle wymęczę, czuję się okropnie ;________; Ale może pod jakimś natchnieniem wynagrodziłabym to jakimś innym rysunkiem :3 Twoje opisy są cudne , pobudzają wyobraźnię to sądzę, że naszkicowanie jakiejś scenki nie byłoby trudne! I GRATULEJSZYN! Że udało się skończyć pierwszą część! :D Mam zamiar zabrać się za czytanie od nowa:
    - po pierwsze dla odświeżenia pamięci,
    - po drugie, jestem ciekawa zmian i korekt w poprzednich rozdziałach :3
    A tyy…
    SIĘ BIERZ ZA NASTĘPNĄ! Nie ma lekko! xD

    PS: Ludzie w kościele są cudowni… ♥ Mówiłam już, że widziałam faceta o mordzie Dżejmsa Bonda? Bo nie pamiętam.

    POZDROWIENIA OD GRZYBA :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam właśnie skomentować epicko epicką treść, ale mam ważne pytania i od nich zacznę xD

    Druga część będzie publikowana na tym blogu, ma się rozumieć?
    Druga część nie może być lepsza od pierwszej, bo pierwsza i tak już wymiata :D (wiem, to nie jest pytanie)
    Druga część vel pierwszy rozdział/prolog drugiej części będzie opublikowany mniej-więcej za miesiąc, czy krócej?

    Jako prawie-honorowy-czytelnik-na-gapę załatwiam formalności związane z męczeniem autorki za wszystkich, ot co ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Druga część albo na tym, albo na nowym, ale jednak - na blogu. Jak się zdecyduję, dam znać :D
      Musi być lepsza od pierwszej, jak nie będzie, to popełnię harikiri łyżeczką do herbaty. Ale mimo wszystko dziękuję! <3
      Prolog mam gotowy. Ale najprawdopodobniej ukaże się dopiero koło czerwca.

      Oj, jaki tam prawie, honorowy czytelnik jesteś!

      Usuń
  3. Grubasie - miałam mieć taki sam szablon, ale w końcu wyszło na inny :DDDDD <3 A epiloga jeszcze nie czytałam, chociaż kusi, bo zapowiada się genialnie <3 ale nie będę sobie psuć i przeczytam wcześniejsze :DD <3
    Trzymciaj się, tańczący wielorybie nadziei i szczęścia <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SKĄD TY BIERZESZ TE TEKSTY, MENDO? :D

      Usuń
    2. To nie ja, to moja SHAUUMA, huehuehuheueh XD

      Usuń
  4. Dziecinko nie wiem co ćpałaś, ale towar musiał być dobry :) tak se myślę, że mogłabyś to wydać. nadal żałuję, że zabiłaś mego Teofila, bo wróżyłam mu karierę Edwarda. powinien mi zmartwychwstać albo chociaż nawiedzać resztę xD no ale gratuluję Ci, że udało się zakończyć jakiś etap :D generalnie to ja też bym tak chciała, ale wiecznie brakuje mi czasu, czekam do wakacji :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dilera zmieniłam, od razu widać, nie? c:
      A na serio - dziękuję <3 Teofil jako Edward? Nie bardzo to sobie wyobrażam. Ale coś się wymyśli, duch w narodzie nie zginie. W takim razie ja też czekam do wakacji, bo coś u ciebie ostatnio cicho!

      Usuń
  5. Imloth, zostałaś nominowana do Liebster Award przez Dybuka z Drżących Wysp

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam :) Twój blog został nominowany do Liebster Blog Award przez mojego bloga:
    whoa-nails.blogspot.com
    Więcej informacji znajduje się na moim blogu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam po bardzo długim okresie ciszy. :) Przyznam szczerze, że mi tak trochę dziwnie cokolwiek tutaj pisać, tyle czasu minęło po Epilogu, a ja już od dawna za żadne komentarze się nie brałam, więc idzie mi to nie dosyć, że opornie, to jeszcze obawiam się tego, co tutaj naskrobię. No, ale dosyć tego ględzenia. Mam nadzieję, że przeczytasz to, co tutaj naskrobię (nieważne jak głupie byłoby to). ;) Wpadłam, bo stwierdziłam, że skoro przeczytałam, a tutaj tak ładnie zakończenie wisi, to wypadałoby i coś napisać. Po pierwsze chciałabym pogratulować zakończenia tak wspaniałej historii i w ogóle napisania pierwszego (o ile dobrze przeczytałam) Epilogu. Przyznam szczerze, że to jedyne blogowe "opowiadanie", które tak wpadło mi w pamięć i tak bardzo się spodobało. Kiedy rok temu rzuciłam blogosferę i stwierdziłam, że nigdy do niej nie wrócę, nie miałam chęci na czytanie żadnych blogów, szczerze miałam ich już po dziurki w nosie. Dopiero po jakimś czasie zaczęłam tęsknić do paru opowiadań, ale pamiętam, że wszystkie poza jednym mnie odrzuciły po samym wejściu na stronę. Twój blog jako jedyny mnie przekonał, cała ta barwna historia, bohaterowie i nastrój, jaki tutaj panował i poniekąd nadal panuje, sprawił, że stwierdziłam, że to nie jest jakieś tam blogowe opowiadanie, na które mogę sobie machnąć ręką. Uznałam, że jest to po prostu historia, którą muszę przeczytać, bo mi się podoba, polubiłam ją i szczerze żal byłoby mi tak to po prostu zostawić. Plan czytania był co prawda trochę inny, ale się udało, skończyłam dzisiaj i jestem z tego powodu zadowolona. Przyznam szczerze, że umieściłaś tutaj większość z tych rzeczy, których tak bardzo poszukiwałam oraz pragnęłam przeczytać lub obejrzeć. Stworzyłaś luźną historię, w której nie było patosu, super ekstra wielkich mocy jednej osoby (która doświadczyła tak straaasznych rzeczy), walki z wielkim, złym i wszechpotężnym władcą, bogiem czy jakimś jeszcze innym stworem, a przede wszystkim to całe przeznaczenie nie odgrywało takiej roli jak w innych fantasy. Zapewne już Ci o tym pisałam, ale się powtórzę, Twoi bohaterowie mnie urzekli, a przede wszystkim ich różnorodność, dzięki której każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Dobrze się bawiłam czytając poszczególne rozdziały. Chociaż raz nie śmiałam się z głupoty, irracjonalnych wydarzeń lub patosu, bo nie ma tego po co tutaj szukać. Śmiałam się, bo w głębi duszy czułam, że ta opowieść powstała po to, aby rozweselać. Mimo wszystko uczucie zagubienia jak mi towarzyszyło tak towarzyszy. Przez większą część tej historii fabuła nie była dla mnie jasna, gdzieś tam sobie krążyła, ale jakoś nie chciała w konkretnej postaci się przede mną pojawić. Jedynie sobie tak wędrowałam z bohaterami i czytałam, jak oni tam walczą z różnymi kolejami losu. Brakowało mi tego, ale te ostatnie rozdziały tak jakoś mi uświadomiły, że w końcu coś tutaj zaczyna nabierać kształtu i nareszcie się odnajdę. To moje osobiste odczucia tylko, jakby co. Nie jestem do czegoś takiego przyzwyczajona. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam też, że od czasu do czasu nie potrafiłam zrozumieć paru rzeczy, które po prostu mi się nie zgadzały. Może się mylę, ale wydaje mi się, że ta historia bazowała na średniowieczu, więc nie potrafię zrozumieć, skąd np. taki Rey wiedział o drobnoustrojach. Jak się tylko pojawiały rany i zakażenia, to musiała być wzmianka o bakteriach i to własnie od niego. Może to ja o czymś nie wiem, ale coś mi się wydaje, że na takie informacje to trochę za wcześnie, chyba że on to z jakiejś przyszłości przybył lub nauka już wtedy była bardziej rozwinięta. Może jeszcze było tam parę podobnych rzeczy, ale tylko to mi się tak wryło. Poza tym moja pamięć najlepsza nie jest, wiele rzeczy już zapomniałam lub siedzą gdzieś tam głęboko ukryte w głowie i czekają aż tylko sobie o nich przypomnę (zapomniałam nawet jak bardzo polubiłam Theo), ale na pewno z głowy mi nie wylecą chwile, gdy czytając te rozdziały umilałam sobie życie. Ja osobiście dziękuję za to blogowe opowiadanie i mam nadzieję, że kiedyś natrafię na coś napisanego przez Ciebie, co sprawi mi tyle samo (o ile nie więcej) radości. Może na drugą część tej historii? Chociaż osobiście zastanawia mnie, o co chodzi z tym Preludium, które na jednym blogu umieściłaś. No, ale nic, ja jeszcze raz dziękuję i się żegnam, może jeszcze kiedyś przyjdzie nam się tak wirtualnie spotkać. Tym czasem będę przeżywać, jak swoim avatarem i wspomnieniem Obiektu 16 robisz mi smaka na coś, na co nie mogę sobie pozwolić. xp

      Usuń
    2. .... DZIĘKUJĘ <3 Bo aż brak mi słów!

      Usuń
    3. Novi się cieszy, że Imloth się cieszy. ^^

      Usuń
    4. Nie, ale naprawdę :D Chciałam ci coś sensownego odpowiedzieć, ale... no... Zrobiło mi się tak miło, że w rezultacie nie napisałam nic.
      Ale odnośnie twojego komentarza - różne nieścisłości, szczególnie w pierwszych rozdziałach, to wina mojej, nazwijmy to, niedojrzałości pisarskiej. Nie zmieniła się ona szczególnie, ale muszę powiedzieć, że staram się pilnować jak najbardziej podczas pisania, by żadne kolokwializmy ani dziwne słowa się nie wkradły. A te drobnoustroje to przekleństwo takie, bo je lubię bardzo. :D
      Iii rany, nawet nie wiesz, jak się cieszę z twoich słów. Tym, na czym zawsze mi zależało, było to, by moi bohaterowie nie byli "tymi wspaniałymi" ani "tymi złymi". To są ludzie (tudzież elfy) i mają sobie żyć, a nie ratować świat. To byłoby okrutne, gdyby taki Reynevan dowiedział się nagle, że jest jakimś królem i w ogóle ma supermoce i musi zabić wielkiego smoka, żeby ocalić świat przed złymi potworami.
      To Preludium się wyjaśni wkrótce. Lubię preludia, w których nie wiadomo, o co dokładnie chodzi, bo potem można robić dziwne rzeczy i ludzie się dziwią, a co! :D
      A tak naprawdę, to nie mogę dojść ładu i składu, bo piszę sobie fragmenty drugiej części, ale jakoś pierwsze rozdziały tkwią nietknięte, dopiero dalsze (takie ciekawsze, wiadomo) fragmenty sprawiają, że chce mi się je pisać.
      Lubiłaś Theo? Theo to była moja zakała, bohater, który sam nie wiedział, o co mu chodzi. :< Aż musiałam biedaka uśmiercić. Właściwie to oglądałam za dużo Gry o Tron ostatnio i, sama rozumiesz... XD Śmierć bohaterów nie jest dla mnie taka straszna jak dawniej.
      Także dziękuję ci przeogromnie za komentarz! I moje serducho raduje się niezmiernie, iż chciało ci się tu wracać. Aktualnie poprawiam dzielnie i wytrwale dziwne błędy i wypisane przez dobrych ludzi nieścisłości, więc może kiedyś nie będziesz musiała nad nimi się zastanawiać. Oczywiście kiedy ta wyjątkowa powieść trafi na półki księgarni, taaaaak. :D

      Usuń
  8. Hej.
    Swojego bloga założyłam niedawno i ... Zresztą nieważne.
    Zaczęłam czytać blogi z top listy i muszę przyznać, że to opowiadanie jest jednym z lepszych. Jednak czuję pewien niedosyt, dobrze, że masz zamiar pisać następna część.
    Poczekamy, poczytamy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam i zapraszam do odebrania nagrody Liebster Award na blogu Opowieści zza Szafy

    (www.opowiesci-zza-szafy.blogspot.com)

    Pozdrawiam, Wiedźma Tailtiu

    OdpowiedzUsuń
  10. Opierdzielasz się, kobieto.
    Dybuk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie myślę, ja tchuję. A nie myślę, bo nie czytam T_T

      Usuń
    2. Nie czytasz, bo jesteś Kulawym Niemcem :C

      Usuń
    3. Właściwie jestę Mefistę, a on ponoć oczytany diabloksiężnik był :(
      Napisz jakieś szataństwo, bo rozpierdzielasz mi biografię.

      Usuń
    4. Szczerze to mam już pierwszy rozdział nowej części, ale jeśli opublikuję go teraz, to następny będzie za pół roku. A chcę utrzymać jakąś ciągłość w miarę :D
      Rozpierdzielanie biografii to to, co tygryski i elfy lubią najbardziej.

      Usuń
    5. Będę czekać aż napiszesz trzy/pięć rozdziały/ów (w zależności od mapy fizycznej mojego doła). Potem wysyłam na ciebie lewackich pornoseksualistów i pozywam do sądy T-T

      Usuń
  11. Mam pytanie odnośnie tego opowiadania. Może czytam nieuważnie, może to jakiś mały błąd ale ...gdzie zgubiła się siostra tego księcia? :)
    Nagle gdzieś zniknęła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, zniknęła - w momencie, gdy Jofre zwiał z jaskini, w której schronili się przed smokiem. Uciekła gdzieś wtedy z Grellinem, czyli naszym szaliczkowym człowieczkiem, a że książę niepoczytną bestią był, udawał, że nic się nie stało. Wiesz co, możliwe, że tutaj, na blogu, nie ma wersji całkowicie poprawionej - wiem, że na pewno dopisywałam kilka zdań na jej temat, ale mogłam tego tu nie wrzucić. Z góry przepraszam za zaniedbania, ale sprawdzam to wszystko po milion razy w Wordzie i już nie mam sił tego wrzucać. Szczerze powiedziawszy, byłam po prostu przekonana, że nie ma dla kogo :D Ale, jak widzę, myliłam się!

      Usuń
    2. Przydałoby się napomknąć w rozdziałach coś o tej siostrze, bo na dobrą sprawę...po co w ogóle ten wątek?

      Usuń
  12. Jejciu, to jest takie... Takie NIEPOWTARZALNE I MAGICZNE... Przy tobie czuje kompleksy :/ Lubię pisać, myślałam, że jestem w tym dobra, a tutaj przeczytałam ten epilog i się załamałam nad tym, że mój poziom jest, aż tak niski. Masz tak wielki, przewspaniały talent, że mogłabym cię porównać do moich ulubionych pisarzy, którzy osiągnęli niesamowite rzeczy... Bardzo Ci zazdroszczę, gratuluję oraz dziękuję za to, że wprowadziłaś mnie w coś niepowtarzalnego, czego nie zapomnę. Masz pisać dalej, bo inaczej nie wiem co zrobię, to jeden z moich najbardziej ulubionych blogów, nie możesz go skończyć. Chciałabym stać się kiedyś chociażby w połowie, tak dobra jak ty (kolejne moje marzenie, które jest tragicznie trudne do spełnienia). Ulubiony blog, zostaję na nim i nic tego nie zmieni <3 Zapraszam do siebie, chciałabym, żebyś oceniła moją pracę w chociaż jednym komentarzu. Wiedziałabym, co sądzisz i na pewno dałoby mi to niezłą motywację oraz uśmiech na twarzy ;* : http://put-forehead-world.blogspot.com/
    Nawet to, że tutaj zajrzysz będzie dla mnie zaszczytem <3. A ty pisz i pisz, i pisz! Najważniejsze, żebyś mi tutaj nie przestała, bo nie będę miała, co czytać! Aż łza mi się kreci w oku ... <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam, mam ważną sprawę.
    Zakładam spis blogów i chciała bym aby twój też się w nim znalazł. Jeżeli wyrażasz zgodę
    to proszę abyś zgłosił/a się na ten e-mail: kathy.reen286@gmail.com.
    Tam odeślę wiadomość z resztą informacji.
    Kathy

    OdpowiedzUsuń
  14. Opowiadanie jest bardzo chaotyczne, choć Twój styl widać, że się poprawia, rozpoczęłaś wiele wątków, które opuściłaś, porzuciłaś - niepotrzebnie. Spora część jest niezrozumiała. Czy napisałaś, że Idalia jest demonem?-takz treści wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, opowiadanie jest jednym wielkim chaosem, przyznaję :) Pisałam je na przestrzeni trzech lat i głównie dla przyjemności, nie szczególnych walorów estetycznych. Jednak pracuję aktualnie nad wersją drugą, pod wieloma względami różniącą się od tej. Przede wszystkim mam nadzieję, że bardziej przemyślaną. Faktycznie, usuwam zbędne wątki i sensowniej rozwijam te, które sa, z perspektywy czasu widząc miliony głupich błędów. Mam tylko pytanie - skąd wniosek, jakoby Idalia była demonem? Chciałabym wiedzieć, co konkretnie budzi takie podejrzenia.
      Dzięki za komentarz!

      Usuń
  15. ... " epilog"... Czyli to już koniec??? Nieee!
    Będziesz miała następnego bloga? Bo jeśli tak, to chętnie wpadnę ;-) to jest MEGA!!! :-* :-* :-* SKĄD ty bieżesz te pomysły?! Na serio, super tekt! ^_^

    OdpowiedzUsuń
  16. Jakby co, to zapraszam też na
    lynetterosveltnaolimpie.com
    Sorry za reklamę, ale nikt nie komętuje... :'(
    Byłabym bardzo wdzięczna, za odwiedzenie tej strony.
    I jeszcze raz, co do twojego wpisu :
    ZAŁÓŻ NASTĘPNEGO BLOGA, BO MASZ TALENT!!! :-D

    OdpowiedzUsuń
  17. To było... hmm... dziwne. Jak już inni wcześniej zauważyli, brak tu jakiegoś głównego wątku, liniowej fabuły, ale mimo to czytało się przyjemnie. Bohaterowie mają swoje cele i postanowienia, których się trzymają, a my, jako czytelnicy, po prostu śledzimy ich poczynania. W pewnym sensie to całkiem sprytny plan - nigdy nie będzie wyraźnego końca, do którego zmierza opowieść, więc można tworzyć bez końca; choć z tego, co widzę, obiecywana druga część umarła po pierwszym rozdziale. A szkoda, bo piszesz całkiem zgrabnie, nie licząc drobnych potknięć i brzydkiego nawyku używania określeń typu "zielonooki" czy "ciemnowłosa" jako podmiotu (do tego dochodzi jeszcze paskudne słowo "blondwłosa", które nie istnieje). Świat przedstawiony też się momentami rozjeżdża, chociażby wtedy, gdy żołnierz ubrany w kolczugę i trencz (!) nuci współczesną piosenkę, albo gdy mowa o czyichś automatycznych ruchach czy deszczu podobnym do zimnego prysznica. Ale podkreślam - poza tym jest naprawdę dobrze.
    Wiem, że nie będę pierwszą, która zachwyca się postacią biednego Theo, ale on był naprawdę wspaniały, choć oczywiście głupi - na szczęście nie w taki sposób jak świątynni rycerze, którzy przybyli za nim do Hayleybae. Elf wyszedł ci świetnie, nie da się chyba go nie polubić, zupełnie jak tego arbuza, do którego porównuje go Reynevan. I z jednej strony szkoda, że zginął, bo jego obecność z pewnością wpłynęłaby na klimat kolejnych rozdziałów, wniosłaby nieco humoru i jakiegoś takiego ciepła, ale z drugiej... cóż, miałaś rację, jego koniec był bardzo "w jego stylu", nie ma sensu zadawać pytań, dlaczego stało się właśnie tak. Głupia - choć w zasadzie bohaterska - śmierć jest idealnym zwieńczeniem życia głupiutkiego elfa.
    Oczywiście, pozostali też byli ciekawi: Jofre nie był przekombinowany i nie przesadziłaś w kreowaniu go na mrukliwego młodziana z problemami, Idalia była przesympatyczna (zwłaszcza na początku), cała reszta również ci się udała, ale jednak to Theo najbardziej zapada w pamięć. I może dziwnie to zabrzmi, bo widzę, że sama go nie lubiłaś, ale oby więcej takich postaci. I opowiadań, rzecz jasna :)

    OdpowiedzUsuń